sobota, 9 sierpnia 2014

Rozdział 1

                                Stanęłam w nowym pokoju z pełnym przekonaniem, że mi się tu nie spodoba. Pomieszczenie było duże, sporo większe od mojego poprzedniego pokoju, a ściany były koloru miętowego. Mieszkaliśmy na ostatnim piętrze wysokiego bloku. Nasze mieszkanie miało dwa piętra, a "mój" pokój znajdował się właśnie na pierwszym piętrze. Jedna ściana była zbudowana pod skosem, a pod nią znajdowało się duże, dwuosobowe łóżko. Na przeciwległej ścianie była szafa, która była wbudowana w ścianę. Obok niej, na nieco wysuniętej części ściany, znajdowało się duże lustro. Było tu bardzo pusto, rodzice uznali, że sama powinnam wszystko urządzić według własnego uznania. Rzuciłam torbę w kąt pokoju, gdzie znajdowały się pudła i walizki. Przez duże okno wpadało mnóstwo promieni słońca. Rzuciłam się na łóżko i wtuliłam twarz w poduszkę. Miasteczko na pierwszy rzut oka wydawało się ładne, mieszkanie też, ale jednak nie czułam się tutaj dobrze. Brakowało mi moich przyjaciół, mojego pokoju, mojej rodziny. Tutaj wszystko było obce, nie moje.

                                  Siedzieliśmy przy dużym stole w kuchni. Było to dość duże pomieszczenie, z resztą jak każde w tym mieszkaniu. Szafki miały kolor ciemnego brązu, kuchenka i inne tego typu urządzenia były koloru czarnego. Ściany były koloru białego, a wszystko idealnie do siebie pasowało.

- Jak ci się podoba? - zapytała mama. Była ona średnio wysoką kobietą przed czterdziestką. Miała brązowe włosy, które sięgały jej do ramion i zielone oczy. Ojciec był wysokim, postawnym mężczyzną z czarnymi włosami i niebieskimi oczami.

- Wolałam nasz poprzedni dom - mruknęłam, patrząc gdzieś w bok.

          Obok kuchni znajdował się salon, który urządzony był bardzo minimalistycznie. Ściany były koloru ecru. Pod ścianą stała duża kanapa, a przed nią mały stolik do kawy. Po obu stronach kanapy były dwa fotele. Naprzeciwko, w pewnej odległości stał duży plazmowy telewizor na niskiej półce. Dalej była łazienka w większości urządzona na biało. Obok były schody, które prowadziły na pierwsze piętro, gdzie mieścił się mój pokój, sypialnia rodziców i jeszcze jedna łazienka. Mama podała nam obiad i zajęła miejsce obok mnie.

- Lexi - zaczęła mama, patrząc na mnie. - Wiem, że jest ci ciężko, ale musisz spróbować przywyknąć do nowego miejsca. Jutro idziesz do nowej szkoły, więc nie chciałabym, żebyś pakowała się w jakieś kłopoty - powiedziała poważnie.

            Prychnęłam pod nosem i wzięłam się za jedzenie. Chciałam jak najszybciej stamtąd wyjść. Miałam w planach jakąś wycieczkę po mieście, cokolwiek byleby nie siedzieć w tym mieszkaniu. Jeszcze przez chwilę dłubałam widelcem w talerzu i bez słowa wstałam z miejsca. Truchtem ruszyłam do pokoju, wskakując co drugi schodek. Po drodze wpadałam na świetny pomysł. Może jeśli będę się pakować w kłopoty i będę nie do zniesienia to może wyślą mnie do domu. Choć nie powiem, tam też nie byłam aniołkiem. Weszłam do pokoju i podeszłam do walizki. Usiadłam obok niej na podłodze i zaczęłam przegrzebywać wszystko co tam było. W Seattle było dużo chłodniej niż tutaj, więc nie miałam zbyt wielu ubrań, które nadawałyby się do założenia.Westchnęłam i odrzuciłam dużą część ubrań za siebie. W końcu udało mi się znaleźć  czarne szorty z wysokim stanem i szarą koszulkę na ramiączka. Przebrałam się i wyciągnęłam kosmetyczkę z jednego z pudeł, które stały porozstawiane po całym pokoju. Usiadłam przed lustrem i zrobiłam kreski eyelinerem na powiekach i wytuszowałam rzęsy. Musiałam ograniczyć makijaż, bo przez tą pogodę zwyczajnie spłynął by mi po twarzy.  Związałam włosy w wysokiego kucyka i wstałam. Założyłam jeszcze kilka bransoletek na ręce i, chowając telefon do kieszeni, wyszłam z pokoju. Bez słowa wyszłam z mieszkania i od razu skierowałam się do windy. Miałam szczęście, bo akurat zatrzymała się na moim piętrze. Weszłam i wcisnęłam odpowiedni guzik. W ostatniej chwili do windy wparował jakiś chłopak. Od razu zmierzyłam go wzrokiem. Był wysoki, miał nieco przydługie blond włosy i niebieskie oczy, a do tego miał lekko umięśnione ramiona.

- Cześć - rzucił, również mi się przyglądając. - Jestem Max.
- Lexi - posłałam mu lekki uśmiech.

- Nie widziałem cię tu wcześniej? Jesteś stąd? - zapytał nagle, marszcząc brwi.

- Właśnie się przeprowadziłam - odparłam niechętnie.

- Mhm. I jak ci się tu podoba? - zadał kolejne pytanie, sprawiał wrażenie na prawdę zainteresowanego moja osobą.

- Jeszcze nie miałam okazji pozwiedzać - odpowiedziałam, coraz szerzej się uśmiechając
.
- Może kiedyś wybierzemy się na jakiś spacer? - zapytał, a kiedy się uśmiechnął w jego policzkach pojawiły się urocze dołeczki.

- Jasne, czemu nie. - Może jednak to miasto nie będzie takie złe? Może uda mi się znaleźć przyjaciół? Nikt oczywiście nie zastąpi mi Jess i Jacka. Chwile później byliśmy już na samym dole. Pożegnaliśmy się i ruszyliśmy w przeciwnych kierunkach. Dziwnie było się poruszać po zupełnie obcym mieście, jednak postanowiłam wytrwać w postanowieniu o zwiedzeniu miasta jeszcze dziś.


                    Po około dwóch godzinach bezcelowego włóczenia się po mieście dotarłam na plażę. Miasto było jednym z tych, w których nie da się zgubić. Bardzo szybko odnajdowałam miejsca, w które chciałabym kiedyś iść. Po drodze wstąpiłam do bardzo przytulnej kawiarenki na shake'a. Mogłam się nawet przyzwyczaić do życia tutaj, ale gdyby miała tu swoich przyjaciół.Ściągnęłam trampki i zanurzyłam stopy w ciepłym piasku. Słońce powoli chyliło się ku zachodowi, więc widok był naprawdę cudowny. Chciałabym przyjść tu kiedyś z Jackiem. Chciałabym, żebyśmy znów mogli spędzać ze sobą każda wolną chwilę. Gdyby nie ta wyprowadzka, wciąż bylibyśmy szczęśliwi... Razem. Do ej pory pamiętam, kiedy pierwszy raz przyszedł do naszej szkoły. Było to dwa lata temu. Od razu spodobał się kilku dziewczynom, jednak on nie wydawał się być nimi zainteresowany. Podczas jednej z imprez, na którą on oczywiście też był zaproszony, założyłam się ze znajomymi, że go poderwę jeszcze tego wieczoru. To nie był problem, bo od początku nie mógł oderwać ode mnie wzorku. Kiedy się do niego dosiadłam poszło całkiem gładko. Jednak po dłuższej rozmowie okazało się, że mamy ze sobą wiele wspólnego. Po imprezie zaczęliśmy się regularnie spotykać, a po miesiącu już byliśmy parą. Tamtego wieczoru nigdy bym nie pomyślała, że połączy nas coś więcej niż przelotna znajomość. Poczułam łzy zbierające się pod powiekami, tak bardzo za nim tęskniłam. Szybko otarłam mokre oczy i odwróciłam się na pięcie. Założyłam buty i ruszyłam w drogę powrotną do domu.


                 - Gdzieś ty była?! - usłyszałam krzyk mojej matki, kiedy tylko przekroczyłam próg mieszkania.

- Na mieście - odparłam, kierując się do kuchni. Otworzyłam lodówkę i wyciągnęłam z niej karton z sokiem.

- Jak to na mieście?! Przecież mogłaś się zgubić! Zupełnie nie znasz tego miasta! - krzyczała dalej moja rodzicielka. Wywróciłam oczami i ruszyłam w stronę schodów.

- Jak widzisz nie zgubiłam się - mruknęłam.

                     Weszłam na górę i od razu zamknęłam się w pokoju. Moja matka na prawdę nie mogła zrozumieć, że nie ważne, co będzie mówiła ja i tak zrobię swoje?  Westchnęłam głośno i zaczęłam szukać czegoś nadającego się na piżamę. Kiedy udało mi się znaleźć stary t-shirt i krótkie spodenki ruszyłam do łazienki. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Ciepła woda dała rozluźnienie mojemu ciału. Po dłuższej chwili wyszłam i wytarłam się w biały, puchowy ręcznik. Ubrałam się i wróciłam do pokoju. Już jutro miałam iść do nowej szkoły. Żeby rano nie biec na łeb na szyję poszukałam sobie ubrań i innych potrzebnych rzeczy. Książki i plan lekcji miałam dostać dopiero jutro. Po przygotowaniu wszystkiego zgasiłam światło i położyłam się spać. Przez długi czas nie mogłam zasnąć, chyba złapał mnie stres przed nowym otoczeniem. Nie miałam pojęcia jacy są ludzie w tej szkole. W mojej starej byłam dość lubiana i w sumie nie było osoby, która nie wiedziałaby kim jest Lexi Blood. Po części była to zasługa Jacka, o którego była zazdrosna większa część dziewczyn ze szkoły. Jednak z drugiej strony mogła to być zasługa kilku bójek, w które się wdałam. Każdy wiedział, że ja się nie patyczkuję i lepiej mi nie podskakiwać. Mimowolnie uśmiechnęłam się na te wspomnienia. Nie wiem czy przekręcałam się z boku na bok przez kilka godzin, czy może tylko kilka minut, ale jednak udało mi się zasnąć.

             
                  Z błogiego snu wyrwał mnie okropny dźwięk budzika.

- Nienawidzę cię - syknęłam na urządzenie i przetarłam twarz dłonią.

              Słońce świeciło prosto na moją  twarz. - I ciebie też - dodałam, zwlekają się z łózka. Wzięłam uprzednio przygotowane ubrania i ruszyłam do łazienki. Przemyłam twarz zimną wodą, umyłam zęby i rozczesałam włosy. Przebrałam się i wróciłam do pokoju. Oczywiście nie obeszło się bez potknięcia o pudła porozstawiane po całym pomieszczeniu. Zapamiętałam, by po powrocie jakoś je poustawiać, a w weekend  może namówię mamę na zakup jakiś mebli. Zrobiłam makijaż identyczny, jak wczoraj, a włosy zostawiłam rozpuszczone. Wpakowałam kilka niezbędnych rzeczy do torby i zeszłam na dół, by zjeść coś konkretnego. Zbiegłam po schodach i od razu wparowałam do kuchni. Stanęłam przed lodówką i kolejne kilka minut poświęciłam na zastanawianie się, co bym zjadła. W końcu zdecydowałam się na kanapkę z szynką i pomidorem.

- Gotowa? - zapytała mama, wychodząc z łazienki.

- Powiedzmy - mruknęłam, będąc w połowie jedzenia. Szybko przełknęłam moje śniadanie i złapałam butelkę z sokiem i wrzuciłam ją do torby. Zjechałyśmy windą i odnalazłyśmy nasz samochód na parkingu.

- Lexi, obiecaj mi, że na razie nie będziesz sprawiać większych kłopotów - powiedziała mama, kiedy już wyjechałyśmy na jezdnię.

- Na razie - odparłam i uśmiechnęłam się. Po około piętnastu minutach byłyśmy na miejscu. Odetchnęłam głęboko i spojrzałam na budynek, który miał trzy piętra i od tamtej chwili miał być moją nową szkołą.

- To idę - powiedziałam mocnej zaciskając palce na pasku od torby.

- Dasz radę - powiedziała mama i uśmiechnęła się pokrzepiająco.

                  Wiem, że dla niej ta przeprowadzka też była ciężka. Musiała zostawić swoją ukochaną kwiaciarnię, którą prowadziła od lat. Wcale nie musiała tego robić, ojciec zawsze zarabiał więcej niż było nam potrzeba, jednak ona to kochała, a teraz zostało jej to zabrane. Chociaż czasem była nie do zniesienia, co chyba po niej odziedziczyłam, to była na prawdę w porządku.

- Dzięki, mamo - odpowiedziałam cicho i zamknęłam drzwi samochodu.

          Wzięłam ostatni głęboki wdech i odwróciłam się w stronę wejścia do szkoły. No cóż, trzeba się z tym zmierzyć.
__________________________________________
Cześć! :) No i mamy rozdział pierwszy, jak widać nie dzieje się nic ciekawego, ale to tylko takie wprowadzenie. Nie napisze tutaj nic więcej, bo jest druga w nocy,a  ja jeszcze muszę iść się ogarnąć. Także, dobranoc i do następnego! <3
PS. Szablon pochodzi od Mei, świetny, prawda? Dziękuję bardzo :)
I jeszcze jedno! Zaaktualizowałam  zakładkę bohaterowie! :)

5 komentarzy:

  1. wspaniały rozdział!
    mam nadzieję, że Lexi szybko zaklimatyzuje się w nowym miejscu. Bójki? No tak, mogłam się domyślić, że będzie się sporo działo hahahaha ale podoba mi się to! :D
    Maxa już polubiłam, wydaje się sympatyczny.
    czekam na nn :**
    tym razem się nie podpiszę XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      No nie powiem, będzie się działo xd
      Pozdrawiam ^^
      Hahaha, okej xd

      Usuń
  2. Miałam skomentować w niedzielę... Ta.
    Nie słuchaj mnie więcej. xd
    Uff, czyli pierwszy rozdział masz za sobą. :D Gratulacje! Haha, wali mnie. xd A tak serio, to sama po sobie wiem, że ciężko się pisze te początkowe części, bo nigdy nie wiadomo, co tam ująć. xd Tzn. ja tak mam, nie wiem jak Ty. :)
    Moim zdaniem fajnie przedstawiłaś Lexi... Woow! Niegrzeczne z niej dziecko! :D Hah... Jej, coś czuję, że będzie się działo.
    Kurde! Pisz mi szybko ten rozdział, jak pójdzie do szkoły, bo ja wykituje! Serio! I wcale nie spojleruje wszystkim, że będzie tam coś(ktoś) fajnego!
    Czekam na kolejny i pozdrawiam! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej, hej! :D Dotarłam i tu! Jestem oczarowana *_* Krótko, ale ciekawie! :) Och, dodaję do ulubionych i czekam na więcej <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Kolejny przykład tego, że jestem bardzo sumienna z komentowaniem. To ile mi już przypominasz o tym bym Ci skomentowała rozdział? Niekoniecznie ten, ale zawsze o jakiś chodzi :D
    No no no! Lexi już mi się spodobałaś, a właściwie to ten Twój charakter buntowniczki. Ciekawa jestem w jakie kłopoty wpadnie tym razem. Oby tylko udało jej się z nich wyjść.
    Nowa szkoła, co wiąże się z poznaniem nowych znajomych. Ten Max (Theo James) jest wyśmienity na przykład i ja na miejscu Lexi nie czekałabym na ten spacer!
    Jestem ciekawa co będzie dalej dlatego szybko pisz rozdział pierwszy!
    Pozdrawiam i życzę weny <3

    P.S. Melodia co nieco mi powiedziała o tym blogu, dlatego zabij ją za spojlerowanie! Hihi! <3

    OdpowiedzUsuń